Dzisiaj jelenia jadłem. Tak, jadłem jelenia.
Tradycja opowiadania na temat swoich obiadów nie wymarła. Co to masz? Dziczyzna? Wow, a jakie zwierzątko? Upolowany w Wielkopolsce przez tatę koleżanki z pracy jeleń trafia do gara skąd do kuchni w pracy skąd do mojego przełyku. Co za fascynująca droga! I jak takie coś z kurczakiem porównać? Tego się nie porównuje. To się ponad dwie godziny gotowało, kurczak dochodzi w kilkanaście minut. Przełyk i kubeczki smakowe dochodzą momentalnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz