250 dkg mięsa mielonego wołowo-wieprzowego
2 małe cebule
1 pomidor
3 duże ząbki czosnku
1 średniej wielkości cukinia
3 torebki kaszy gryczanej
ostra sproszkowana papryka
tępy olej rzepakowy
bazylia
sól
woda
garnek
patelnia
nóż
łyżka
tarka
deska do krojenia
kuchenka
oj, zagalopowałem się
(ktoś coś wspominał o koniach?)
Cebulę kroimy w kostkę i dusimy w małym garnku pod pokrywką. Dodajemy ostrej sproszkowanej papryki, by przez chwilę poczuć unoszący się znad garnka zapach grzybów. Jest to zapach borowików, nie zaś grzyba ściennego.
Na dużej patelni odsmażamy na oleju mięso, następnie wrzucamy pokrojoną w kostkę (bez obierania ze skórki) cukinie, wkrajamy pomidora (też bez obierania ze skórki) i smażo-dusimy. Dodajemy starty na drobnej tarce czosnek. Dopiero teraz zaczyna ładnie pachnieć.
Na patelnię wrzucamy podduszoną cebulkę (tak podduszoną, żeby jeszcze trochę oddychała), mieszamy, solimy do smaku (tyle, żeby w smaku nie przypominało frytek), dodajemy bazylię (lub inne przyprawy które aktualnie mamy na stanie. Lubczyk też może być). Unikamy mieszanek typu: przyprawa do grilla.
Mieszamy z ugotowaną kaszą.
Jemy w przerwie obiadowej w w godzinach 13:30 - 14:00, podczas gdy w radiu leci Sia "Chandalier" - przebój lata, które się już skończyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz