Centrum handlowe, Galeria Riviera. Nie mylić z Riwierą. Poszedłem tam, bo poszedłem. Bo była blisko, bo coś musiałem kupić, i wreszcie, bo nigdy tam nie byłem, choć stoi już od ponad roku. Pamiętam jeszcze czasy, gdy dopiero ją budowali. Byłem na nich wściekły bo zabrali mi drogę, która istniała na mapie. Tylko na mapie. Mojej mapie. Musiałem się przedzierać przez chaszcze. Podobno przejście całości galerii bez wchodzenia do sklepów zajmuje wieczność. Tak mówią. Ja odwiedziłem dwie miejscówki, bardzo szczęśliwie szybko je znalazłem i w dość jak na galerie błyskawicznym tempie zakupiłem co chciałem i po około pół godziny skierowałem się w stronę wyjścia.
Mój (męski) zmysł orientacji wskazuje mi odległość i kierunek, ale nie akceptuje faktu, że na drodze stoi ściana. Wiem, gdzie mam iść, ale tam nie ma przejścia. Galeria handlowa to miejsce, gdzie chodzenie na przełaj może się skończyć na policji. Włącza się na chwilę (kobiecy) zmysł orientacji. Nie pamiętam dokładnie jak szedłem, pamiętam tylko parę miejsc, które mijałem, więc próbuję iść po łańcuszku zapamiętanych punktów charakterystycznych. Ale ten rodzaj zmysłu nie jest u mnie chyba na tyle dobrze rozwinięty. W pewnym momencie brakuje jakiegoś ogniwa.
W lesie potrafię przy pomocy mapy z samymi poziomicami oraz kompasu precyzyjnie nacelować na dowolny punkt. Kilometr dalej, dwa kilometry. A teraz się z pieprzonej galerii nie mogę wydostać. Może trzysta metrów do wyjścia? Jest wyjście ewakuacyjne, jest zabawa. Odchylam wielkie wrota. Pusty korytarz, zakręt, kolejne wielkie wrota, korytarz, jeszcze jedne drzwi. Jestem na jakimś podziemnym parkingu. Dobra, jak się wydostać z tego parkingu? Przecież nie pójdę po rampie dla samochodów. Zresztą, ona prowadzi do góry a ja jestem na poziomie 0. Dobra, odwrót do galerii. Jedne drzwi: "Dostawy". Drugie drzwi: "Tylko do użytku personelu". Nie jestem dostawą więc wchodzę w drugie drzwi. Nie jest dobrze, korytarze, drzwi, pewnie i kamery. Odwrót. Znowu wydostaję się na "zewnątrz". Podjeżdża policja. Szybko reagują, przechodzi mi przez głowę.
Z zimną krwią mijam radiowóz. Oczywiście panowie przyjechali w zupełnie innym celu. Na parkingu jakaś pani pali papierosa, pytają ją o drogę do jakiegoś sklepu. Ja za nimi pytam o drogę. Jak się okazuje, idąc tak jak samochodem trzeba obejść całą galerię od północy. Zupełnie bez sensu. Zatem jeszcze raz atakuję wejście dla personelu. I za którymiś wrotami jest galeria. Wtapiam się w tłum jak jakiś agent. Jestem prawie w punkcie wyjścia. Haha. Szukam czy mam ze sobą kompas. Czasami go ze sobą noszę. Nie dziś. Byłoby by śmiesznie.
No dobra, miło było ale się skończyło. Nad korytarzami znajdują się spoilery. Można sobie popatrzeć gdzie jest wyjście. Tymczasem zabawa przednia była. Czasami fajnie jest doświadczyć galerię handlową z innej perspektywy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz