wtorek, 20 stycznia 2015

Moje miasto, Trójmiasto

Nie jestem oczywiście z Trójmiasta i nie spędziłem w nim jeszcze na tyle swojego życia, żeby czuć się tutejszy, ale jestem tu już na tyle długo, żeby swoje zauważyć. To naprawdę specyficzne miejsce. Za chwilę wymienię kilka wydarzeń, które już na zawsze będą mi się kojarzyć z Trójmiastem. Zaznaczam, że nie brałem w żadnym z nich udziału.

1. Masowe podpalenia samochodów. Już co najmniej trzy razy słyszałem o takowych podpaleniach. Nigdy nie był to pojedynczy samochód. W 2014 roku w ten sposób żywot zakończyło grubo ponad sto samochodów. Oczywiście nie mam z tym nic wspólnego;)

2. Jak już jesteśmy przy samochodach to czas na codzienną informację dnia: Wypadek na obwodnicy. Bo obwodnica bez wypadku to jak tory kolejowe bez pociągu. Wypadek na obwodnicy nie zdarza się mniej więcej raz do dwóch razy w tygodniu. Dzień bez wypadku na obwodnicy to dzień stracony. W lecie jest mniej straconych dni, bo tłum z Warszawy pędzi nad morze. Zapotrzebowanie na nowe samochody nie ustaje, przemysł się kręci, Trójmiasto rośnie w siłę, a jego obywatelom żyje się lepiej.

3. Zapewne w żadnym innym mieście nie ma lepszego mola do przejażdżek samochodowych niż w Sopocie. Wykorzystał to pewien człowiek, skończyło się tym, że pół mola biegło za samochodem. Trochę jak w Benny Hillu, tylko mniej do śmiechu.

4. Napad Indian na pociąg. W roli prerii wystąpiły okolice magistrali kolejowej na pograniczu Gdańska i Sopotu. W role Indian wcielili się pseudokibice jednego z Trómiejskich klubów piłkarskich. Pociąg nie przewoził skarbów, a jedynie kibiców drużyny przeciwnej. Skarb kibica... W tymże wydarzeniu udziału nie brałem, choć brakowało około pół godziny a może bym się załapał. Nie daj Boże. Mimo to w dalszym ciągu uważam, że podróżowanie pociągiem jest bezpieczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz