Tak, to zdanie sprawia mi szczególne trudności, zwłaszcza to nieszczęsne, do niczego niepodobne "nesuprantu", co się myli, przestawia, odmienia... Trochę jak w esperanto, trochę jak po hiszpańsku.
W moim wieku nauka zupełnie obcego języka od podstaw to już wyzwanie. Trzeba wykuć na pamięć słowa, które nie są do niczego podobne, które brzmią dla mnie kretyńsko obco. Ani to język germański, ani chociaż romański, też nie słowiański.
Kupiłem rozmówki z mini słownikiem i próbuję rozgryźć, no chociaż nadgryźć język Jagiełły. Wchodziło okrutnie mozolnie. Słowo "kaimas", wchodziło do głowy powoli i opornie, choć na moich mapach pojawia się dziesiątki razy i dziesiątki razy wpisywałem je w internecie. "Bažnyčia" weszła znacznie szybciej, bo to już jest jakaś logika, jakieś podobieństwo do jakiegoś słowiańskiego języka. Język litewski mimo długofalowego wpływu polszczyzny trzyma się dobrze i w sumie tylko nazwy warzyw są dla mnie rozpoznawalne bez użycia słownika. A jednak idziemy do przodu i wyżej wymienione słowa jestem w stanie wyrecytować w nocy o północy wyrwany ze snu. Tylko to "nesuprantu". Przepraszam, nie rozumiem po litewsku, podstawowy zwrot obcokrajowca po słynnym "Laba diena".
Nauczę się kiedyś, nauczę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz