piątek, 28 lutego 2014

Tłusty czwartek

Na tłusty czwartek cieszyłem się na szczęście tylko z dwutygodniowym wyprzedzeniem a pierwsze trzy pączki spożyłem już w wigilię czwartku czyli w środę.

Na szczęście, bo tegoroczny tłusty czwartek upłynął pod znakiem zjedzenia dwóch pączków i koniec. Potem się nasiliły objawy jakiejś grypy żołądkowej połączonej w wypruwającym płuca kaszlem i szalejącym falami gorąca bądź zimna. Potem wieczorem boli głowa i trzeba się znowu truć prochami, żeby przespać noc i być w stanie pójść do pracy. Na słowo pączek lub jego widok robi mi się autentycznie niedobrze. O urlopie w tym okresie nie ma mowy, a do tego nagle się okazuje, że muszę robić w pracy rzeczy, których dopiero co się teoretycznie nauczyłem. Teoretycznie. I jeszcze zwichnięty (chyba) nadgarstek. I jakoś mi tak dziwnie wesoło, chyba mi się spieprzył centralny system dawkowania endorfiny.

Dzisiaj nic nie jadłem poza kilkoma cukierkami typu Michałki, może jutro coś przekąszę. A takie miałem plany na weekend. No cóż, może przynajmniej PITa wypełnię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz