niedziela, 23 marca 2014
Tyle się dzieje ostatnio
Tyle się dzieje ostatnio, ale to jakby nic ważnego, nic godnego uwagi. Może to kryzys pisania, nie mam ochoty pisać o wszystkim jak leci. Jakiś kryzys myślenia. Brak refleksji. Jeśli kryzys myślenia, to bardzo dobrze na weekend, choć się znowu nie pouczę i nie wypełnię PIT-a.
Budzi się we mnie wiosna, w piątek czuję w sobie takie niesamowite niewyżycie - i na szczęście mam ze sobą rower - że nie mogę w pracy wysiedzieć a wracając do domu czuję, że bym wszystkich rozjechał. W sobotę też nawet chce mi się wstać i jadę z celem niby sprecyzowanym, ale tak naprawdę po to, żeby się najeździć. Gdy wyjeżdżam zaczyna kropić, mam to jakoś dziwnie gdzieś, gdy w drodze powrotnej natrafiam na nowiutką ścieżkę rowerową i mimo, że prowadzi ona w zupełnie przeciwnym kierunku to podążam za ciekawością. Ląduję na lotnisku. Nie, nie latam rowerem.
Na niedzielę powtórka - ten sam cel, bo poprzedniego dnia zapomniałem karty pamięci do aparatu - ot, weekendowy kryzys myślenia - ale magia pierwszego razu działa tylko raz. To, co wczoraj się wydawało piękne i niezwykłe, dziś trochę blaknie. W sumie to bardzo. Tak ostatnio mam. Zwykła plaża między Gdynią a Sopotem, może tylko trochę dzika, a ludzie wydają jęki zachwytu. Na mnie nie robi większego wrażenia - przynajmniej o tej porze. Czy już jestem tak wypalony, że potrzebuję coraz większych dawek piękna do wywołania w sobie uczucia zachwytu, czy może po prostu piękno jest we wszystkim, tylko nie każdy dzień sprzyja dostrzeganiu go? Pozostańmy przy tym drugim.
Dzisiaj zachwycałem się za to małym niebieskim kwiatkiem, którego wczoraj nie zauważyłem. Jakże wygląda pojedynczy niebieski kwiatek w (jeszcze) szarobrązowym przedwiosennym lesie! Ktoś powie, że piękne są róże, tulipany, żonkile. Tak, są piękne, ale dla mnie są już po prostu sztuczne. Się je hoduje jak trzodę na polach i pod foliami. Ale jak taki wyrośnie jeden na dziesięć hektarów lasu... To jest jak dziki bażant w stadzie tuczonych kurczaków z KFC. Jak kiedyś spotkam w lesie konwalię to się obok niej położę i nawdycham - tylko dlatego, że w lesie, wśród drzew i na świeżym powietrzu. Bo perfum o zapachu konwalii bym nie zniósł. Może takich nawet nie ma, bo konwalia jest śmiertelnie trująca w każdej części. Nawet zapach odurza. Piękno złudne...
A może szukam w złym kierunku. Znaleźć wreszcie coś, co się czuje tylko sercem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz