Dzisiaj podobno dzień dziadka. Mówię 'podobno', bo nie dotyczy mnie już od siedemnastu lat. Jedyny z moich dziadków, którego znałem, odszedł w wieku 90 lat, jakoś w styczniu. Była wtedy zima jakich mało, zamarzały rzeczy, które rzadko zamarzają. Ja miałem wtedy lat jedenaście i można powiedzieć, że już teraz bardziej go nie znam niż znam. Ale pamiętam.
Gdybym mógł wskrzesić dziadka choćby na tydzień, na pewno miałbym do niego tyle pytań, że być może by mi nawet tego tygodnia zabrakło. Posłuchałbym opowieści o tym, jak było kiedyś, posłuchałbym historii różnych najróżniejszych, których w wieku jedenastu lat zapewne bym nie zrozumiał albo w ogóle by mnie nie interesowały. Ale dziadka już nie wskrzeszę.
Moja babcia wciąż żyje, ale zbyt daleko, zbyt odizolowana w swoim świecie, do którego dźwięki już ledwie docierają. Kiedyś też odejdzie i zabierze ze sobą niezliczone wspomnienia. Tylko ona wie, co zachowała dla siebie. Nas kiedyś spotka to samo. Czy nas będzie chciał ktokolwiek słuchać, czy tylko pozostanie to, co napisaliśmy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz