W "Metrze" artykuł. O tym, że w Polsce statystyki czytelnictwa są tragiczne. 60 procent Polaków w ogóle nie czyta książek. Już nie tylko analfabetyzm wtórny ale i pierwotny. Dzieci książek nie czytają. Bo po co czytać książki, skoro są streszczenia? Bo się w polskich szkołach czyta książki na zaliczenie. Wszystko się robi w Polsce na zaliczenie. Po dwóch latach autostrada może się rozpaść na kawałki.
I piszę to pod wpływem...
Po całym moim ciągu edukacyjnym włącznie z pięcioma latami studiów filologicznych dopiero po czterech latach zaczynam dochodzić do siebie i włączać w swoje życie książki... Bo polski system edukacji wyrabia w człowieku książkowstręt. Piszę to pod wpływem filmu, nie książki.
Uważaj, jakie filmy oglądasz, bo możesz skończyć z kacem...
Miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór, ostał ci się ino sznur. Smutny film o Polakach, na miarę Wyspiańskiego. Może nie dzieciom się go powinno puszczać, zamiast steku bezsensownych lektur, ale co najmniej młodzieży w wieku około osiemnastki. Bo ich rodziców już się do niczego nie zmusi. Zamiast Wyspiańskiego. Na pewno bardziej trafi. Bardzo cenię i szanuję Mickiewicza za jego lekki i cięty(!) język, ale nie wydaje mi się, żeby nadał mojemu życiu coś więcej oprócz ulotnego poczucia, że posiadam wykształcenie. Mickiewicz, Słowacki ani Sienkiewicz nie przygotują nikogo do stawienia czoła życiu, do podjęcie właściwych (albo niepodjęcia niewłaściwych) decyzji w kluczowych życiowych momentach
Może zamiast spędzać dzieci na szkolne superprodukcje - z tego co pamiętam na pewno był 'Pan Tadeusz' i 'Quo Vadis' (zupełnie nie wiem po co puszczać dzieciom film o prześladowaniu chrześcijan i nie zgadzam się w tym kontekście na przemilczanie losu czarnoskórych niewolników sprowadzanych na amerykańskie plantacje) - może zamiast tego wysłać do kina, w którym można zobaczyć własne odbicie, takie, jakie nam grozi. Zamiast karmić się patriotyczno-religijną papką, budującą w nas dumę nie z tego, kim naprawę jesteśmy, tylko z naszej urojonej wizji samych siebie. Zawczasu - żeby potem być Polakami, a nie polactwem.
Tak, książki trzeba czytać, bo ich niezaprzeczalną wartością jest to, że zapobiegają analfabetyzmowi. Ale niech każdy czyta to, co uważa za ciekawe, a nie to, co musi zaliczyć. Bo nie liczy się zaliczenie, tylko zaliczanie.
Mi czytanie lektur nie zaszkodziło:) Niektóre mi się nawet podobały:) Ale tylko niektóre:P
OdpowiedzUsuńMnie się tak naprawdę dopiero Gombrowicz spodobał. Czytałem go jeszcze dwa razy po skończeniu szkoły średniej. No ale weź tu traf. Tyle osób nie znosi/nie rozumie Gombrowicza.
Usuń