Podróżnik musi wierzyć w doniosłość miejsca, w którym się znalazł, a tym samym w swoje znaczenie
"Przez chwilę myślę, że mam przed sobą kolejnego pijaka ze wsi. Wtedy dociera do mnie, że to nie okno. To lustro." Tak, Syberia potrafi człowiekiem sponiewierać. Colin Thubron miał prawie sześćdziesiąt lat, gdy wyruszał w podróż po Syberii. Był koniec lata. Gdy wracał, temperatury spadały poniżej trzydziestu stopni Celsjusza. Nie zabrał ze sobą zbyt wiele dobytku. Co nie znaczy, że się na tę wyprawę nie przygotował.
Cała podróż jest starannie zaplanowana, wizyty u różnych ludzi poumawiane. Tego nie da się nie zauważyć czytając „Po Syberii”. Thubron nie jedzie na Syberię tylko w sensie geograficznym. On zagłębia się w Syberię jako stan umysłu. Najpierw wnikliwie studiuje przeszłość, potem ogląda na żywo jej konsekwencje. Przede wszystkim rozmawia z ludźmi. Z tych wszystkich zebranych próbek wyłania się obraz ludzi zagubionych we współczesności, nie rozumiejących jeszcze do końca tego, co się wydarzyło. Wyrwani ze swojego świata przez socjalizm, wciąż nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości po jego nagłym i niezrozumiałym zniknięciu. Trochę przypomina swoją "introspekcją historyczną" współczesnego niemieckiego (choć doskonale znanego w Anglii) pisarza W.G. Sebalda.
Thubronowska Syberia to więc swoista galeria postaci. W Jekaterynburgu Anglik daje się ugościć swojemu rosyjskiemu rówieśnikowi, który mieszkając sezonowo w szałasie na dzikim wysypisku, niedaleko miejsca, w którym zamordowano carską rodzinę, od 38 lat wędruje po Rosji. Zapijaczony potomek Rasputina, łudząco podobny do swojego słynnego krewnego; Sekretarz Generalny Instytutu Naukowego, który marzy o lepszych czasach dla nauki; komunistka, która nawet po przejściach obozu pracy próbuje wmawiać sobie, że komunizm był dobry; lekarz z rozpitej wioski pod kołem podbiegunowym, który z poczucia misji skazuje się na izolację z dala od rodziny; archeolog, który z uporem maniaka wierzy, że znalazł na Syberii ślady najstarszej ludzkiej cywilizacji.
Gdy patrzę na Syberię na dwóch kartkach A4, na nazwy miejscowości, rozsiane na odludziu, może trochę marzę, żeby tam być. Ale po lekturze Thubrona dociera do mnie, że to miejsce, z którego ludzie uciekają. To takie miejsce, w którym zaczynamy rozumieć i doceniać to, co mamy, ale i widzieć, że to, co mamy, przysłania nam to, czego nie mamy. "To w głębi duszy dobrzy ludzie" mówi lekarz z zagubionej na dalekiej północy wioski wręczając podróżnikowi plastikową torbę pełną ryb - prezent od jej mieszkańców.
Pod Syberią leżą najbogatsze pola naftowe na świecie. Co zostanie z Syberii, gdy i na nie przyjdzie czas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz