Próbuję się odnaleźć w sytuacji, w której się znalazłem. Z głośników dobywa się monotonny i lekko zawodzący, ale pięknie i niezwykle dźwięcznie i czysto rozbrzmiewający śpiew muezina a ja robię w tym czasie rzeczy, które nie licują z powagą dobiegających mnie słów. Nie rozumiem ani słowa, ale słucham; niczym taki właśnie domowy turysta, który myśli, że poznaje kulturę Islamu. A nie mam o niej pojęcia. Niczym Muzułmanin dla zabawy lub z jakiejś potrzeby odmiany, nowości, egzotyki słuchający niedzielnej mszy świętej transmitowanej przez radio prosto z pewnej warszawskiej bazyliki. Koran, muzyka, która hipnotyzuje. Próbuję wyobrazić sobie siebie żyjącego w świecie Islamu, może w jakimś innym wcieleniu. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że patrzę na ten świat oczami kobiety. I odczuwam jakiś lęk. Bo może i nie jest on wcale taki straszny, jakim widzi go przeciętny Europejczyk, ale też nie jest to to, o czym śpiewa muezin. Nie wiem, takie mnie myśli dziwne nachodzą...
Dla zainteresowanych podaję link:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz