niedziela, 3 listopada 2013

Zupa dyniowa

Naszła mnie chęć na zupę dyniową.

Ponieważ efekt końcowy był zadowalający, nie zaszkodzi zapodać przepis.

Dynię myjemy i odkrajmy kawałek wielkości takiej, żeby dało się to ilościowo zjeść. Kroimy jedną cebulę "na partyzanta", wrzucamy na patelnie z olejem i podsmażamy. W tym czasie obieramy jedną marchewkę i kroimy tak, żeby nam to jak najmniej czasu zajęło (najlepiej też "na partyzanta"). Pokrojoną marchewkę wrzucamy do rondelka, zalewamy wodą i gotujemy. W międzyczasie mieszamy na patelni cebulkę. Bierzemy się za obieranie dyni. Idzie bardzo ciężko, cebulka zaczyna się spalać, dlatego gasimy pod nią gaz. W końcu i po wielkim trudzie obraną i prowizorycznie pokrojoną dynię wrzucamy na patelnię, ale za chwilę się okazuje, że to nie jest dobry pomysł. Cebulka się spali a dynia będzie twarda. Przerzucamy zawartość patelni do rondelka z marchewką. Rondelek dwa razy za mały. Angażujemy większy garnek. Sytuacja opanowana. Teraz ścieramy na tarce 3 ząbki czosnku i dorzucamy. Dodajemy pół kostki rosołowej, mieszamy, sypiemy pieprzu ziołowego (ile się tam nasypie), w takiej samej ilości majeranku i ostrej sproszkowanej papryki. Chyba też trochę solimy, choć już nie pamiętam. Się to wszystko generalnie teraz trochę dusi aż będzie widać, że dynia już rozgotowana i znajdująca się w gęstej zupie marchewka stanowi "stały ląd".

Że się tak wyrażę: Smacznego ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz